Beyond the Invisible, part 2

Noc powoli zakradała się do jednego z luksusowych apartamentów, umiejscowionych na ostatnim piętrze nowoczesnego wieżowca. Za wielką panoramiczną szybą błyskały światła pierwszych latarni, a chwilę później most przecinający rzekę zaświecił milionem lampek. Na niskim drewnianym stoliku chłodno urządzonego wnętrza walała się butelka po czerwonym winie, a obok niej opróżnione do połowy kieliszki. W powietrzu dało się wyczuć atmosferę pełną drżącego napięcia i niepewności. Wysoki szatyn przyciskał swoim silnym ciałem bursztynowłosą piękność do skórzanej tapicerki. Jego dłoń gładziła zmysłowo jej zgrabne udo, kiedy całował ją namiętnie, przytrzymując drugim ramieniem. Z każdą minutą ich oddechy stawały się coraz szybsze, a ruchy- zniecierpliwione. Pomiędzy kolejnymi
pocałunkami , wyrywały się z ich ust zduszone szepty, podsycające ogniste płomienie. Chłopak zsunął delikatnie ramiączka jej czarnej sukienki, uwidaczniając koronkowy stanik. Mruknął przeciągle i musnął wargami jej smukłą szyję. W tym właśnie momencie odezwał się telefon…
- Nie, proszę, nie… Znowu?!- jęknął Taiki i, pchnięty przez Theę, sturlał się na podłogę. Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco i odebrała dzwoniącą natarczywie komórkę.
- Tak…?- obserwował jak w jej zielonych oczach pojawia się zimny, tajemniczy blask- W porządku.  Rozumiem…
Odłożyła słuchawkę i spojrzała na niego smutno. Siedział na ziemi oparty plecami o kanapę, a na jego twarzy malował się grymas złości.
- Musisz iść?- bardziej stwierdził niż zapytał, a ona pokiwała tylko głową, poprawiając sukienkę.
- Przykro mi to mówić, ale moja cierpliwość powoli się kończy… To nie pierwszy raz, kiedy po takim enigmatycznym telefonie znikasz bez słowa wyjaśnienia.- dodał, widząc jej pytające spojrzenie.
- Wybacz. Naprawdę nie mogę Ci nic powiedzieć.- rzuciła chłodno. Właśnie ten dystans i nieuchwytność pociągały go w niej najbardziej.
- Na pewno umarłbym zaraz po tym, jak uchyliłabyś rąbka tajemnicy…- zaśmiał się.
- To bardzo możliwe.- odpowiedziała poważnym tonem. Poprawiła kołnierz płaszcza, posłała mu ostatnie, zalotne spojrzenie i wyszła z mieszkania, pozostawiając go z głową pełną niecodziennych wizji.
***
Kiedy Thea przekroczyła próg Kwatery Głównej, ze zdumieniem przyjęła wszechogarniający spokój. Zwykle przed akcją panowało spore zamieszanie. Agenci biegali z kąta w kąt, kolekcjonując ekwipunek i wymieniając ostatnie uwagi dotyczące strategii. Dlatego właśnie cicha i senna atmosfera nieco ją zdezorientowała.
- Co się dzieje? A właściwie- dlaczego nic się nie dzieje?- zapytała Pluto, siedzącą przy konsoli najnowocześniejszego komputera.
- A co ma się dziać?- wzruszyła ramionami brunetka.
- Nie ma jakiejś nagłej akcji?- uniosła brwi bursztynowłosa.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo… – dziewczyna przeniosła na nią swoje ciemne, pełne niezrozumienia oczy.
- Więc dlaczego…?- urwała w pół zdania, a na jej twarzy pojawił się grymas złości. Nim zaskoczona Pluto zdążyła coś jeszcze dodać, Mero już mknęła przez hol, a dźwięk jej obcasów odbijał się echem od metalowych ścian.
Nie zapukała nawet przed wejściem do pomieszczenia, w którym Zero siedział przy biurku z założonymi na blacie nogami. Blondyn nie wydawał się zaskoczony jej nagłym pojawieniem się. Patrzył na nią ze spokojnym wyrazem twarzy, podczas gdy ona z trudem tłumiła narastającą  w niej z każdą sekundą złość. Przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem, aż w końcu lider wykonał odpowiednią operację w komputerze, dezaktywując podsłuch.
- Wytłumaczysz mi, co to wszystko ma znaczyć?- Thea oparła się na o blat i spojrzała prosto  w fioletowe oczy srebrnowłosego. Starała się utrzymać spokojny ton głosu.
- Lubię takie zadziorne kociczki, ale sporo ryzykujesz, pogrywając sobie w ten sposób w pracy…- na jego ustach pojawił się ledwie zauważalny uśmiech.
- Takie groźby nie robią już na mnie wrażenia.- wyprostowała się i założyła ręce na biodrach.
- Ale na Twoim kochasiu już tak…- na te słowa zbladła nieco, ale niczego więcej nie dało się wyczytać z jej twarzy. Zero musiał przyznać, że świetnie ją wyszkolił.
- Nie wiem, o czym mówisz…
- Posprzątaj ten bałagan, bo nawet w ANA plotki rozchodzą się szybciej niż ciepłe bułeczki na Manhattanie.- skrzywił się- Jeżeli dotrą do Szefa, w najlepszym wypadku on dostanie kulkę w łeb, w mniej optymistycznej wersji Ty zakończysz swój żywot.
- Jakby Cię to obchodziło…- warknęła, ruszając w stronę drzwi.
- Rzeczywiście, mam gdzieś, co z tym zrobisz, ale ostrzegam ze względu na Twoje osiągnięcia jako operatora.
Przez moment stała z dłonią na klamce i oczami utkwionymi w podłodze. W końcu posłała mu ostatnie pełne wyrzutu spojrzenie i wyszła na zewnątrz, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
***
Kilka dni później…
To była kolejna, wyczerpująca akcja. Od jakiegoś czasu Zero obstawiał nią najtrudniejsze pozycje, ale nie zamierzała dyskutować na ten temat. Bez najmniejszego nawet słowa skargi, robiła to, co musiała, zaskakując współpracowników. Coraz częściej mówiło się głośno, że Lider dokonuje jawnych nadużyć, ale za każdym razem zbywała to tylko chłodnym uśmiechem.
Rozłożyła się na kanapie, przeciągając jak kotka, jak tylko przekroczyła próg swojego mieszkania. Po krótkim namyśle postanowiła wziąć długi, rozgrzewający prysznic. Idąc do łazienki, zdejmowała z siebie poszczególne części garderoby, porzucając je niedbale na podłodze. Uśmiechnęła się lekko, widząc migające światełko automatycznej sekretarki. Najwyraźniej Taiki miał dużo więcej cierpliwości, niż sam by się tego spodziewał. Kiedy dotarła w końcu do łazienki, spojrzała na swoje zmęczone odbicie i odkręciła wodę. Niespokojny ruch, gdzieś po drugiej strony szklanych drzwi, powstrzymał ją jednak przed rozpięciem fiszbiny stanika. Znieruchomiała, nasłuchując. Miała nieodparte wrażenie, że ktoś kręci się po jej domu. Zgasiła światło, owinęła metalowy pojemnik ręcznikiem i przylgnęła plecami do zimnych kafelek. Z sekundy na sekundę jej tętno przyspieszało, a zmysły się wyostrzały. Szum wody tłumił pełną złowrogiej aury ciszę. Gorąca para unosiła się w powietrzu, ograniczając widoczność. Tak jak się spodziewała, drzwi otworzyły się w końcu, a potem dało się słyszeć stłumiony strzał. Ubrana na czarno, zamaskowana postać weszła niepewnie do środka i nim zdążyła się zorientować, osunęła się ciężko na ziemię od silnego uderzenia w głowę.
Thea doskoczyła do ciała i chwyciła pewnie broń. W jej oczach pojawił się pełen złości, metaliczny błysk. Wycelowała pistolet w kolejnego człowieka- widmo, który obstawiał tyły towarzysza i bez skrupułów pociągnęła za spust. Przeturlała się po podłodze wśród świszczących w powietrzu kul i ukryła się za dębowym stolikiem. Wyglądało na to, że został jej jeszcze tylko jeden cel do wyeliminowania. Przerażony jej dotychczasową akcją napastnik, strzelał co jakiś czas na oślep, zdradzając przy tym swoją pozycję.
- Głupi…- warknęła, uśmiechając się demonicznie pod nosem. Wychyliła się nieznacznie i wycelowała lufę w zawieszoną na ścianie lancę, którą Taiki przywiózł jej z jednej ze swoich wypraw. W końcu dało się słyszeć tylko stłumiony nieco huk, a potem żałosny jęk ugodzonego przeciwnika. Podniosła się, wciąż mając się jednak na baczności i podeszła do przebitego włócznią ciała. Jasnoczerwona krew tryskała z miejsca, w którym zagłębiło się ostrze.
- Idealnie w tętnice szyjną…- rzuciła frywolnie, jakby chodziło o rzucanie lotkami do tarczy. W tym samym momencie rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. To nie była normalna sytuacja.
- To przestaje być zabawne, Zero!- odebrała połączenie, opuszczając ostatecznie broń.
Mero, co się dzieje?”- wyczuła nutkę zaniepokojenia w jego głosie.
- Ty mi powiedz, dlaczego trzech napastników próbowało sprzedać mi kulkę w tył głowy w moim własnym mieszkaniu…
„Czerwona Cela złamała zabezpieczenia i wykradła wszystkie pliki z naszej bazy danych. Najwyraźniej w taki sposób wykorzystują informacje o agentach… Jesteś cała?”- Włos nie spadł mi z głowy…- rozejrzała się dookoła, oceniając straty.
W takim razie, za pięć minut w Kwaterze…”- po tych słowach, usłyszała tylko sygnał zakończonego połączenia.
- Nawet, gdyby wyrosły mi skrzydła, nie dałabym rady dotrzeć tam w pięć minut…- wymamrotała i zaczęła z powrotem naciągać na siebie ubrania.

Komentarze

Popularne posty