If you leave...

Skrzekliwe dźwięki wypełniały przestrzeń niewielkiego pokoju o chabrowych ścianach, wprawiając w lekkie drgania słoniki ze szkła, ustawione rzędem na parapecie. Niebieskoszary kot, który do tej pory spał spokojnie na fotelu, najwyraźniej nie wytrzymał nieznośnego pisku skrzypiec, bo podniósł się z miejsca i popędził do wyjścia. Niestety, dziewczyna o długich, fioletowych włosach, która była sprawcą całego rabanu, zdawała się nie zauważać żywiołowego drapania w drzwi zrozpaczonego zwierzaka. Ze skrzywioną miną i zaciśniętymi powiekami, przesuwała smyczkiem po strunach, sama z trudem znosząc swoją nieudolną grę. „Nie poddam się!”- powtarzała w myślach- „Jeżeli będę ćwiczyć odpowiednio długo, na pewno się wyrobię!” Zacisnęła zęby i wróciła na strunę G, żeby od nowa
przećwiczyć gamę. Kot, który rozpłaszczył się bezsilnie na podłodze, grzebał łapką w szparze pod drzwiami, wzywając pomocy. Jego modły zostały wysłuchane, bo chwilę później wrota otworzyły się, a w progu stanęła szczupła, krótkowłosa brunetka, więc czmychnął czym prędzej.
- Yuumei, na miłość boską! Rzępolisz jak stara Tekla. Cały dom się trzęsie!
Fioletowowłosa przestała grać i przeniosła gniewne spojrzenie na siostrę.
- Odczep się! To, że Ty spędzasz całe dnie na malowaniu paznokci i oglądaniu telewizji, nie oznacza, że ja mam robić to samo.
- Ja przynajmniej nie terroryzuje całej rodziny- spojrzała w lustro, stojące na komodzie i uśmiechnęła się z zadowoleniem do swojego odbicia.- Odpuść w końcu. Masz dwadzieścia trzy lata, weź się do roboty, zamiast zajmować się pierdołami. 
Twarz Yuumei poczerwieniała ze złości.  Porzuciła skrzypce na łóżku, dopadła do talerzyka z czekoladą, który stał na biurku i wepchnęła do buzi trzy kostki na raz, z morderczym błyskiem w oczach patrząc na wdzięczącą się brunetkę.
- Nie miałaś się przypadkiem odchudzać?- dziewczyna uszczypnęła ją za fałdkę na brzuchu- Jak dalej będziesz tyle żarła, łatwiej będzie Cię przeskoczyć niż obejść.
- Wynoś się!- wrzasnęła Yuu, wypychając ją na korytarz. Trzasnęła drzwiami, a potem wepchnęła do ust jeszcze dwie kostki i padła na łóżku. „Nienawidzę jej! Nienawidzę tej wstrętnej, chudej małpy…” Przytuliła się do poduszki, a jej oczy zrobiły się wilgotne. Leżała chwilę bez ruchu, błądząc wzrokiem po stosie medycznych książek, które niedługo miała opanować. Z tego dziwnego odrętwienia wyrwała ją w końcu wibracja telefonu, po który niechętnie sięgnęła. Napis na wyświetlaczu spowodował jednak szeroki uśmiech na jej ustach. Siląc się na spokój, nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak, Taiki-kun?- przekręciła się na plecy i położyła dłoń na czole.- Oczywiście, że mogę wpaść. Zaraz tam będę. Do zobaczenia!
Rozłączyła się i uśmiechnęła do swoich myśli. „Może to popołudnie nie będzie takie złe…”
***
Kiedy Yuumei dotarła do Crystal Tokio, większość z jej przyjaciół była już na miejscu. Seiya, obejmujący ramieniem zamyśloną Akatsuki, przywitał ją lekkim skinieniem głowy, kiedy opadła na miejsce obok Yatena. Z bijącym mocno sercem, przeszukiwała wzrokiem salę, próbując dostrzec wysokiego szatyna.
- A gdzie Taiki-kun?- zapytała.
- Wyszedł na chwilę. Zaraz wróci.- mruknął srebrnowłosy, a potem pociągnął spory łyk ze swojej szklanki. Fioletowowłosa założyła ręce na piersiach i wróciła do obserwacji gości, wbijając nerwowo paznokcie w ramię. Zesztywniała, kiedy gdzieś ponad zebranymi mignęła jej znajoma twarz. Taiki podszedł do stolika z lekkim uśmiechem na ustach i usiadł obok niej.
- Dotarłaś wreszcie.- przywitał się.
- Dotarłam.- uśmiechnęła się lekko, zmuszając się do spojrzenia prosto w jego fiołkowe, hipnotyzujące oczy.- Fajnie, że o mnie pomyślałeś. Nie mogłam już znieść ślęczenia nad książkami.
- Odpoczynek jak najbardziej Ci się należy- podsunął jej kolorowego drinka, a potem spojrzał wyczekująco w kierunku sceny.
- Ty masz już pewnie wszystko w małym paluszku, Geniuszu.- zaśmiała się i pomerdała słomką w wysokiej szklance.
- Chyba masz o mnie nieco wygórowane zdanie…- jego głos zmieszał się z radosnym szumem zebranego tłum, który podniósł się razem z wygaszającymi się światłami. Reflektory rozświetliły scenę, na której umiejscowiła się już rokowa kapela z jednym, niestandardowym… dodatkiem. Na przodzie błyszczała jak gwiazda śliczna, szczupła, bursztynowłosa dziewczyna, dzierżąca w dłoniach klasyczne, drewniane skrzypce. Uśmiechnęła się, przyłożyła brodę do podbródka i czekała na moment, w którym dźwięk jej instrumentu miał przyłączyć się do pozostałych. Muzyka, przywodząca na myśl sztorm, porywała tłumy, z każdą nutą wprawiając Yuu w coraz bardziej wisielczy humor. Patrzyła przed siebie pustym, jakby nieobecnym wzrokiem, zaciskając dłonie na materiale spódnicy. Ukryła twarz za kurtyną długich, fioletowych włosów, gdy kątem oka dostrzegła uśmiech fascynacji na ustach Taikiego. Nie uszło to uwadze Akatsuki, która przygryzła tylko wargę, zastanawiając się, co właściwie może z tym zrobić.
W końcu zamruczały ostatnie, synchroniczne dźwięki, po których od razu rozległy się oklaski. Tłum podniósł się z miejsc, wiwatując, a bursztynowłosa uśmiechnęła się szeroko i pomachała energicznie, dziękując za występ. Zeskoczyła ze sceny, a za nią reszta zespołu.
- Genialna ta nasza Thea!- ironiczny ton Yatena rozjaśnił nieco ciemną aurę Yuumei. Otworzyła usta, żeby dodać coś od siebie, ale szybko je zamknęła, widząc bursztynowłosą przeciskającą się w ich kierunku.
- Czołem załogo!- dziewczyna przebiegła soczyście zielonymi oczami po zebranych, zatrzymując je na dłużej na Taikim i uśmiechnęła się.- Jak wam się podobał występ?
- Daliście czadu, jak zawsze!- Seiya przybił piątkę z nowoprzybyłą, a potem ucałował policzek Akatsuki, która wciąż bacznie obserwowała Yuu. Ta nie odezwała się ani słowem nawet wtedy, gdy dziewczyna wepchnęła się między nią i Taikiego.
- Chłopaki odwalili kawał dobrej roboty!- uśmiechnęła się do szatyna, odgarniając z twarzy ogniste loki.
- Dopełniasz dzieła. Bez skrzypiec nie brzmiałoby to tak dobrze.- odwzajemnił uśmiech.
- Bo się porzygam…- Yuu usłyszała cichy szept Yatena, ale była na tyle odrętwiała, że nie zareagowała na to w żaden sposób.
- Powinieneś dorzucić do tego swój fortepian, Taiki-kun- Thea wygładziła niewidoczne zagniecenie koszuli szatyna, uśmiechając się lekko.- O, cześć Yuu! Co u Ciebie? Jak tam studia?
Fioletowowłosa przekręciła powoli głowę i patrzyła na nią przez chwilę swoimi srebrnymi oczami bez słowa.
- Wszystko dobrze. Jakoś leci.- uśmiechnęła się w końcu niewyraźnie- Właściwie to… muszę już iść.- podniosła się z miejsca.- Świetny występ, gratuluję.
- Już idziesz?- zdziwił się szatyn, wychylając nieco zza bursztynowłosej.
- Mam materiał do nadrobienia.- odpowiedziała chłodno- Miłej zabawy.
Akatsuki drgnęła lekko, kiedy Yuumei zniknęła wśród okupujących parkiet imprezowiczów, ale Seiya nie pozwolił jej ruszyć się z miejsca, obejmując ściśle ramieniem. Posłała mu pełne wyrzutu spojrzenie, a potem założyła ręce na piersiach i przeniosła wzrok na Taikiego. „Taki inteligentny, a taki ślepy…”- skrzywiła się, przyglądając się, jak lekko zdezorientowany szatyn zabawia rozmową, wdzięczącą się do niego skrzypaczkę.
***
Wiatr targał długimi włosami Yuumei, kiedy zamyślona błądziła wzrokiem po koronach drzew, rosnących niedaleko kawiarni, przed którą siedziała. Gapiąc się w jeden punkt od dobrych pięciu minut, gmerała bezwiednie przy zamku czerwonej torebki, spoczywającej na jej kolanach. „W czym ONA jest niby lepsza ode mnie, no w czym?- przygryzła wargę-„Jest ładniejsza, bardziej utalentowana? Co niby jest w niej takiego?”- skrzywiła się. W jej głowie po raz kolejny pojawił się obraz pełnej fascynacji twarzy Taikiego, który uśmiechał się do bursztynowłosej dziewczyny. Jej dłonie zacisnęły się na skórzanej rączce, a srebrne oczy pociemniały. Nie zauważyła nawet, że tuż obok niej pojawił się wysoki blondyn. Zwróciła na niego uwagę dopiero, gdy pomachał jej przed oczami jej własnym identyfikatorem.
- Z reguły bujasz w obłokach, ale dziś przechodzisz samą siebie, Yuu.- uśmiechnął się szeroko chłopak.
- Zwędziłeś moje ID?!- wyrwała mu z rąk swoją własność i wepchnęła do torebki- Pożałujesz tego, Yoshiro- kun!
- To nie było trudne, bo byłaś tak nieobecna, że dziadka z szóstki cztery razy pytałaś o uczulenia.
- Wcale nie!- obruszyła się.
- Wcale tak. Liczyłem- oparł się o blat i spojrzał na nią badawczo- Stało się coś?
- Nieee… A co niby miało się stać?- założyła ręce na piersiach, patrząc przed siebie.
- No, to ja się pytam. Co tutaj robisz?
- Liczę liście na drzewach, nie widać?
- Widać. Umówiłaś się z Taikim?- uśmiechnął się łobuzersko.
- Dlaczego akurat z nim?!- skrzywiła się, jakby dopiero co przełknęła gorzki lek.- Czekam na Akatsuki!
- Ooo… Przerzuciłaś się na dziewczyny? Mi-chan już zajęta!
- Przez kogo?
- Przeze mnie, oczywiście!- wypiął dumnie pierś.
- Ciekawe… Wczoraj to Seiya nie odstępował jej na krok.- spojrzała na niego z ukosa.
- Aaa… To już jest całkiem inna historia…
- Jaka?
- Zakładowa.
- Jaka?!- powtórzyła.
- Długa i skomplikowana- wyszczerzył się.
- Męczysz mnie- przyłożyła dłoń do skroni- spadaj stąd!
- Nie zaprosisz mnie na babskie pogaduchy?- zwiesił głowę.
- Ja wiem, że z Ciebie taki facet jak ze mnie kosmonauta, ale nie jesteś zaproszony.
Yoshiro zignorował jej złowrogi ton. Przeniósł swoje fioletowe oczy hen daleko przed siebie i zaczął wesoło machać prawdopodobnie do Akatsuki, która pojawiła się na horyzoncie.
- Yuu jest strasznie niegościnna- poskarżył się, jak tylko różowowłosa do nich dołączyła- O, pardon!- podniósł się z krzesła, które wcześniej zajął i strzepał niewidzialny kurz, ustępując jej miejsca.
- Ohayo Yoshiro-kun!- uśmiechnęła się Akatsuki, a potem przeniosła swoje złote oczy na Yuumei, która poirytowana założyła nogę na nogę bez słowa, patrząc w ziemię.
- Zmykaj. Seiya ma jakaś nową grę na xboxa i potrzebuje kogoś, żeby ją wspólnie wypróbować.
- Ech… No skoro już tak mnie wyganiacie.- westchnął- Sayonara!- potarmosił fioletowe włosy Yuu, która tylko łypnęła na niego spod byka i odszedł, zostawiając je same. Akatsuki spojrzała z wyczekująco na Yuumei, która wzruszyła tylko ramionami z niezrozumieniem.
- I…? Co masz zamiar z tym zrobić, Yuu?- zapytała w końcu.
- Z czym?- odwróciła wzrok ciemnowłosa, unikając odpowiedzi na zadane pytanie.
- Dobrze wiesz o czym mówię- uniosła brwi przyjaciółka.
- A co niby mam robić?
- Działać! Musisz działać! Zrobić pierwszy krok!- powiedziała z mocą w głosie.
- Haaah… Nie będę się wygłupiać. Nic na siłę…- opuściła głowę, grzebiąc w torebce.- Z resztą, i tak jestem na straconej pozycji.
- Sama się na niej ustawiasz…
- Nie ma znaczenia, gdzie się ustawię.- podniosła się- Koniec i tak będzie taki sam.
- Dokąd idziesz, Yuu?
- Do domu.
- To bez sensu! Nie możesz tak po prostu poddać się bez walki!- doskoczyła do niej i złapała za rękaw.
- Daj mi święty spokój!- wyszarpała się- Dajcie mi wszyscy święty spokój!- szczeknęła i odeszła nerwowym, energicznym krokiem.
- Yuu…- Akatsuki stała jeszcze przez chwilę, obserwując jak powiewają za nią pasma długich włosów.
***
Liczba klubowych gości zwiększała się z minuty na minutę. Część osób kiwała się nieśmiało na parkiecie w rytm najnowszych hitów, które sączyły się z głośników, pozostali rozmawiali przy stolikach, które w większości były już zajęte. Przy jednym z nich, położonym w najdalszym rogu sali, trzech młodych mężczyzn sączyło drinki bez słowa. Brunet zerkał co chwilę w kierunku wejścia, wyraźnie na kogoś czekając, podczas gdy pozostali pogrążeni byli we własnych myślach. Srebrnowłosy łypał ponuro zielonymi oczami na przechodzące co chwilę panienki, a siedzący obok niego złotowłosy blondyn przewijał listę kontaktów w swoim telefonie. Seiya ożywił się na chwilę, kiedy wśród tańczących dostrzegł przeciskającego się Taikiego, ale mina mu zrzedła, kiedy okazało się, że towarzyszy mu Thea a nie Akatsuki. Yaten skrzywił się na sam widok bursztynowłosej. Jej ogniste włosy równie silnie działały mu na nerwy, jak jej sztucznie żywe zachowanie. Odwrócił głowę, kiedy dziewczyna posadziła się obok niego i przywitała z resztą znajomych.
- Yuu-chan znowu nie przyszła?- zapytał Taiki z lekkim zawodem w głosie, ku ogromnemu niezadowoleniu panny Aider. Od jakiegoś czasu Yuumei omijała go szerokim łukiem, a kilka dni temu przestała się pojawiać na zajęciach.
- Taiki-kun, jak Ci idzie praca przy projekcie?- Thea odgarnęła z twarzy niesforny lok i uśmiechnęła się zachęcająco. Szatyn spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem, milcząc przez chwilę, jak gdyby myślami był zupełnie w innym miejscu. W końcu jednak uśmiechnął się lekko i zaczął rozmowę. Yaten prychnął i odkręcił się w stronę Yoshiro, w momencie gdy Akatsuki witała się z Seiyą żółwikiem.
- Mi-chan!- Yoshiro uśmiechnął się szeroko i przybił piątkę z różowowłosą, której złote oczy chwilę później zawisły na dyskutującej parze po drugiej stronie stołu. Zmrużyła oczy, a na jej ślicznej buzi pojawił się grymas złości. Założyła ręce na piersiach i przygryzła wargę, intensywnie myśląc. W końcu jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech. Spojrzała znacząco na Seiyę, którego granatowe tęczówki zadrgały. To nagłe poruszenie Akatsuki nie wróżyło nic dobrego.
- Idziemy na pizzę, chłopaki!- różowowłosa podniosła się, zwracając tym na siebie uwagę wszystkich zebranych. Nawet Taiki i Thea, którzy do tej pory gawędzili w najlepsze, odwrócili głowy w jej kierunku. – O czym Ty…?
- Seiya stawia zaraz po tym jak wygram nasz zakład!- uśmiechnęła się szeroko. Seiya i Yoshiro wymienili pytające spojrzenia. Ich trójka znana była z głupich zakładów, ale od ostatniego wyskoku, po którym Akatsuki była uwiązana do bruneta na cały dzień, o żadnym innym nie było im wiadomo. Błagalne spojrzenie Mi-chan sprawiło jednak, że podjęli grę.
- Najpierw musisz go wygrać!- podniósł się Seiya i założył ręce na biodrach.
- Nie mam pojęcia, o czym mówicie, ale dobrą pizzą nie pogardzę.- mruknął Yaten.
- Taiki- kun, musisz być moim sekundantem!- Konoe pociągnęła za rękaw zdezorientowanego szatyna, który ostatecznie został zablokowany przez rozzłoszczoną Theę.
- Taiki-kun, o czym ona mówi? Myślałam, że spędzimy resztę wieczoru razem.
Tęczówki Himury rozszerzyły się lekko ze zdumienia.
- Przykro mi, Aider-san. Dziś ja porywam Taikiego- Mi puściła oczko w kierunku zielonookiej, a szatyn posłusznie ruszył za nią. Zawsze świetnie się bawił, obserwując zakładowe zmaganie tej trójki. Bursztynowłosa spojrzała złowrogo na dziewczynę, ale to nie zrobiło na niej żadnego wrażenia.
- Och, pójdę z wami!- zrównała się z nimi ostatecznie- Chętnie zobaczę wasz pojedynek.
Akatsuki zachmurzyła się. Złapała Seiyę za rękę i pociągnęła do przodu.
- Idźcie za nami.- rzucił przez ramię i pomknęła w kierunku wyjścia.
***
- Mi-chan, właściwie co zamierzasz zrobić?- szepnął Yoshiro, chwytając Mi-chan pod ramię z drugiej strony. Szli zalaną deszczem ulicą od dobrych piętnastu minut.
- Oooch, cierpliwości. Jeszcze tylko kilka kroków.- uśmiechnęła się, a potem przeniosła wzrok na wlokącą się na końcu Theę, która uczepiona ramienia Taikiego szczebiotała w najlepsze. W końcu dotarli do pięknej, starej kamienicy i wspięli się po schodach na górę. Zatrzymali się przed wejściem jednego z mieszkań, a Akatsuki zawiesiła swoją torbę na ramieniu Seiyi i zaczęła podkaszać rękaw prawej ręki.
- Co masz zamiar zrobić?- wydęła usta Thea, przytrzymując się ramienia Taikiego.
- Zając Tsuki-chan, włoży rękę przez tą dziurę- tu szatyn wskazał na niewielki otwór w drzwiach- i będzie próbować otworzyć drzwi od drugiej strony.
- Przeklęty geniusz!- na ustach Yatena pojawił się ledwie zauważalny uśmiech, gdy Akatsuki potwierdziła lekkim skinieniem głowy.
- Naprawdę masz zamiar zrobić coś tak głupiego?!- wypaliła Aider, nim zdążyła ugryźć się w język, a Yoshiro łypną na nią nieprzychylnym wzrokiem.
- Nie masz w sobie za grosz odkrywcy, Aider-san- powiedział, a policzki bursztynowłosej oblały się rumieńcem. Schowała się za szatynem, który z trudem tłumił śmiech. W tym momencie Thea wydała mu się wyjątkowo napuszoną dziewczyną.
- Pani, czyń honory!- Seiya popukał w drzwi.
Akatsuki ukłoniła się teatralnie, a potem stanęła na palcach i włożyła dłoń w otwór. Siłowała się przez dłuższą chwilę, wywołując coraz większe rozbawienie na twarzy bruneta. W końcu zastygła, a w jej oczach pojawił się przestrach.
- Moje wewnętrzne oko mówi mi, że Konoe-san wyskoczy z kasy- uśmiechnął się triumfalnie Yaten.
- Chyba się zablokowałam- jęknęła Akatsuki.
- Żartujesz?- Seya chwycił jej rękę i szarpnął delikatnie.
- Ała! To boli!- skrzywiła się- To nie jest zabawne, Yoshiro!
Blondyn niemalże leżał pod ścianą, trzymając się za brzuch, a reszta patrzyła to na niego, to na Akatsuki.
- Trzeba kogoś zawiadomić…- Himura wyciągnął telefon.
- Ja to zrobię!- wyprzedził go Seiya- Mój wujek zajmuje się takimi rzeczami. Poza tym, lepiej żebyś nie zostawiał swojej… dziewczyny.- podkreślił ostatnie słowo i odszedł. Taiki przeniósł swoje fiołkowe oczy na bursztynowłosą skrzypaczkę, która zaciskała dłonie na rękawie jego koszuli, a jego twarz przybrała trudny do odczytania wyraz. Kiedy spojrzał na Akatsuki, ze zdumieniem stwierdził, że ta patrzy na niego jakby ze złością. Jej oczy miały bardzo podobny wyraz do srebrnych oczu Yuu, kiedy coś szło nie po jej myśli w laboratorium.
- Rozsiądźcie się.- brunet stanął przy nich i wepchnął komórkę do kieszeni- Wujek może być dopiero za 1-2 godziny. Mi-chan, dasz radę?
- Nie jest tak źle. Będzie dobrze.- uśmiechnęła się.
***
Thea od początku nie była zachwycona całą sytuacją. Kiedy Taiki dzień wcześniej wspomniał, że wychodzi do klubu z przyjaciółmi, przyłączyła się do niego tylko ze względu na wizję romantycznego wieczoru w jego towarzystwie, która zaświtała jej w głowie. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego szatyn woli tkwić teraz na klatce schodowej przez jakąś nierozgarniętą dziewczynę, która pcha łapy tam, gdzie nie trzeba, zamiast sączyć czerwone wino w jakiejś uroczej włoskiej knajpce u jej boku. Jej zielone oczy błysnęły złowrogo, kiedy zawiesiła wzrok na różowowłosej, która uwieszona na drzwiach nuciła beztrosko radosną piosenkę razem z Yoshiro. Złość panny Aider powoli sięgała zenitu. Miała już po dziurki w nosie ich żałosnego zawodzenia. Do tego Taiki przestał zwracać na nią uwagę. Co chwilę odchodził i wykonywał jakiś telefon, a potem wracał i pogrążał się we własnych myślach. Bursztynowłosa nie wytrzymała. Podniosła się z podłogi.
- Przykro mi, ale muszę już iść. Jutro mam próbę zespołu. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe, Konoe-san?- zmusiła się do uśmiechu.
- Och, nie…- uśmiechnęła się Akatsuki- Doskonale rozumiem.
- Taiki-kun, odprowadzisz mnie?- zapytała słodkim głosem. Chłopak ocknął się i spojrzał na nią.
- Wolałbym zostać z Tsuki-chan. Awaryjna pomoc medyczna, rozumiesz…
Ta odpowiedź wyraźnie nie przypadła skrzypaczce do gustu. Skrzywiła się, pożegnała chłodno i wyszła, ku wielkiej uciesze Akatsuki. Mi-chan odczekała dobrych dziesięć minut, po czym narobiła rabanu.
- Ooosz, kurcze!- oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy- Zapomniałam o czymś… Taiki- spojrzała na szatyna i uśmiechnęła się błagalnie- wyświadczysz mi przysługę?
Szatyn podniósł się i skinął głową.
- W mojej torbie jest książka…-  na jej polecenie chłopak pogrzebał chwilę i wyciągnął wolumin- Yuumei jej pilnie potrzebowała, a w tej sytuacji nie będę w stanie jej tego dostarczyć.
- Rozumiem…- zawahał się przez chwilę- Podrzucę jej to.
Taiki przeskoczył wyciągnięte nogi Yatena, który przysnął oparty o ścianę i zniknął na schodach. Gdy Konoe-san upewniła się, że jego kroki ucichły, odetchnęła głęboko i wyciągnęła rękę z dziury.
- No, to idziemy na tą seiyową pizzę!- uśmiechnęła się szeroko i zarzuciła torbę na ramię.
- Zaraz, zaraz… Jaką seiyową?- obruszył się brunet.
- No jak to? Przegrałeś! Miałam sprawić, żeby książka przemieściła się, kiedy ja będę uwięziona- złapała się za ucho, a potem szturchnęła Yatena.
- Ach, i dlatego tkwimy tutaj od czterdziestu minut…
- To miało dodatkowe, pozytywne aspekty…
- Oszustka!- prychnął srebrnowłosy, widząc, że Mi-chan ma się świetnie.
- A z Ciebie jest jedna wielka maruda. Ruszamy!- narzuciła torbę na ramię i ruszyła przed siebie, przewodnicząc temu dziwnemu pochodowi.
***
Wysoki szatyn szedł powoli ulicą oświetloną bladym światłem lamp, jak gdyby ważąc każdy krok. Krople deszczu kapały z jego brązowych kosmyków, ale zdawał się tym nie przejmować. Przekładał w dłoniach opasły wolumin, który dostał od Akatsuki, a potem otworzył go na chybił trafił i przewertował kilka stron. Uśmiechnął się delikatnie, gdy natknął się na ręczne dopiski Yuumei i przyspieszył kroku. Zaprzyjaźnił się z Yuu na początku studiów, spędzali razem sporo czasu na pracy, nauce i rozrywce. Gdy nagle usunęła się w cień, zrobiło mu się dziwnie pusto. Nie rozumiał, dlaczego wyrósł między nimi mur, który tak ciężko było mu przebić.
Stanął przed drzwiami stylowego domu i wyciągnął rękę, żeby nacisnąć dzwonek, jednak jego dłoń zatrzymała się kilka centymetrów przed włącznikiem. Przez głowę przemykało mu tysiące myśli i ciężko było wybrać te, które w tym momencie chciał przekazać. Nie poruszył się nawet wtedy, gdy usłyszał odgłosy  zamieszania po drugiej stronie. Ktoś szamotał się z czymś nieporadnie. Chwilę później drzwi otworzyły się, a zamyślona Yuumei, ciągnąca za sobą sporej wielkości walizkę, wpadła wprost na niego. Przytrzymał ją w pasie jedną ręką, chroniąc przed upadkiem, a ona podniosła pełne zdumienia oczy.
- Taiki- kun, co Ty tutaj robisz?- jej srebrnoszare tęczówki błysnęły w świetle małej lampki, a na policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
- Przyniosłem książkę- uniósł dłoń, w której trzymał gruby tomik. Przez moment zapadła między nimi, pełna dziwnego napięcia, cisza.
- Ach, myślałam, że Tsuki-chan już mi tego nie dostarczy- w końcu wzięła od niego swoją własność i włożyła do torby, uśmiechając się nieśmiało- Dziękuję.
- Dawno się nie widzieliśmy… Wyjeżdżasz?- Taiki przeniósł swoje fioletowe oczy na bagaż, na rączce którego zaciśnięta była jej dłoń.
- Tak. Wracam do Europy.- odpowiedziała, patrząc nieobecnym wzrokiem gdzieś daleko przed siebie.
- Dlaczego? Co się stało?.
- Nic. Co takiego miało się stać?
- Co ze studiami?- zapytał rzeczowym tonem.
- Wzięłam urlop dziekański.- uniosła głowę i spojrzała na niego z lekką irytacją. Poruszyła się niespokojnie, ale zablokował jej drogę, opierając dłoń o ścianę.
- A co z naszym projektem?
- Znajdziesz kogoś na moje miejsce. Nie jestem niezastąpiona.
- Pozwól, że jako lider, ja o tym zdecyduje.- jego oczy błysnęły metalicznie zza okularów- Dlaczego wyjeżdżasz?- powtórzył pytanie. Usta fioletowowłosej wykrzywił grymas złości, postawiła walizkę i założyła ręce na piersiach.
- Taiki… A jakie to ma znaczenie?
- Dla mnie ma.
Dziewczyna milczała przez dłuższą chwilę, patrząc na niego iskrzącymi ze złości oczami. Szatyn wiedział jednak, że powody jej płomiennych emocji są zupełnie inne niż seria tylko seria niewygodnych pytań. Przed dom zajechała taksówka, która miała zabrać ją na lotnisko, ale chłopak nie dawał za wygraną.
- Będę tutaj stał do momentu, aż odpowiesz.- stwierdził. Yuu uniosła brwi z dezaprobatą.
- Pogubiłam się. Próbowałam być kimś, kim nie jestem. Chcę poszukać siebie. Czy to wystarczy?- chwyciła ponownie za rączkę walizki.
- Nie możesz tego robić tutaj, w Tokio?
- Aż tak bardzo zależy Ci na moim udziale w projekcie?- skrzywiła się lekko.
- Dobrze wiesz, że chodzi mi o coś zupełnie innego…
- Nie wiem, o co Ci chodzi… Przepuść mnie. Spieszę się na lotnisko.- próbowała go ominąć, ale chwycił ją za ramiona.
- Jesteś pewna?- wydawało jej się, że w jego fiołkowych oczach pojawił się cień smutku.
- Tak. Jestem pewna.- warknęła. Stało się wtedy coś, czego Yuumei zupełnie się nie spodziewała. Chłopak przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił, aż zakręciło jej się w głowie. Po kilku pierwszych sekundach jej ciało się rozluźniło. Zamknęła oczy, chłonąc jego ciepło. W końcu odsunął się od niej lekko i spojrzał w jej zdezorientowane oczy.
- Naprawdę wyjedziesz?
- Przykro mi…- wyswobodziła się z jego ramion i ruszyła w stronę samochodu, nie odwracając się za siebie. Chłopak włożył ręce w kieszenie, obserwując jak upycha bagaż w bagażniku. Starała się unikać patrzenia w jego kierunku, gdy zajmowała miejsce w taksówce, Himura wiedział jednak, że przychodzi jej to z trudem. Samochód ruszył, rozchlapując wokół wodę z kałuż. Ostatnim obrazem, który wrył się w umysł Yuumei, był widok Taikiego, moknącego w ulewnym deszczu z niewypowiedzianą pustką na twarzy. Razem z deszczową kroplą, która spływała w tamtym momencie po gładkiej szybkie, ciepła, słona łza popłynęła po jej jasnym policzku. Nie była pewna, czy kiedykolwiek nie będzie żałować tej decyzji.

Komentarze

Popularne posty