...nie masz wpływu na kierunek biegu szczeliny...

Szklane kule ulicznych latarni żółtym blaskiem rozświetlały skąpany w półmroku deptak, po którym przechadzały się, przytulone do siebie lub trzymające się czule za ręce, zakochane pary. Co jakich czas, przez gwar rozmów dochodzących z kawiarnianych ogródków, przebijały się śmiechy nastolatków, zgrupowanych na murkach pod fantazyjnie przystrzyżonymi drzewkami. Srebrne tęczówki Yuumei błysnęły złowrogo spod fioletowych kosmyków opadających niedbale na jej bladą twarz. Nie wiedziała już, czy bardziej irytują ją chichoczące małolaty, czy klejący się do siebie zakochani. Aż mdliło ją od tego lukru! Zaczynała żałować tego wyjścia. Miało jej pomóc, a nie przywoływać, odpychane desperacko myśli. Zadrżała, kiedy chłodny wiatr porwał do tańca jej długie włosy i okryła się szczelniej połami i tak cienkiego płaszczyka. Wrzesień zbliżał się wielkimi krokami i noce nie były już tak ciepłe, ale nie miała ochoty wracać do pustego domu po wszystkim, co rozegrało się pod drzwiami z tym nieszczęsnym numerem 832. 

Wtedy na pewno zalałaby się potokiem łez, które nie były jej do niczego potrzebne. Wystraszyła się myśli, że „Taiki nie jest tego wart.”, dlatego skupiła się na lampionach kołyszących się delikatnie pod wpływem ruchów powietrza. Czuła jednak, że odwracanie uwagi nie pomoże na długo. Odrętwienie, które rozpływało się od środka po całym jej ciele, tylko chwilowo przykrywało pokłady żalu i goryczy, które narastały w niej od tylu tygodni. Wiedziała, że będzie musiała dokopać się do tego ukrytego głęboko kufra, a potem otworzyć go i pozwolić płynąć emocjom, zanim zaczną zalegać i gnić. Wszystko było tylko kwestią czasu… Westchnęła ciężko. Nie znosiła, gdy życie przypominało jej, jak słaba jest w rzeczywistości. Zdecydowanie wolała obraz silnej i niezależnej kobiety, który kreowała na co dzień. 
Zatrzymała się, gdy do jej nozdrzy dotarł słodki zapach cynamonu. Wabiona wonią ulubionej przyprawy spojrzała w stronę starej kamienicy na rogu, za której dużą, szklaną witryną, przy niewielkich stolikach, kilku gości czytało, popijając z parujących kubków. Płomyki świec, porozstawianych po całym pomieszczeniu, migotały wesoło, a tytuły książek na mahoniowych regałach błyszczały zachęcająco. Bursztynowłosa, szczupła kelnerka z uśmiechem na ustach krążyła wokół stolików, przyjmując i wydając zamówienia. Kiedy mijała zdobione rzeźbieniami okno, przeniosła swoje szmaragdowe oczy na Yuumei i uśmiechnęła się życzliwie. Fioletowowłosa zastanawiała się jeszcze przez chwile nad wstąpieniem na gorącą czekoladę ze szczyptą cynamonu, stojąc w bezruchu, a kiedy pewnym krokiem ruszyła w końcu w stronę wejścia, ktoś zatrzymał ją, ciągnąc za kaptur płaszczyka. 
- Konoe? Konoe Yuumei? To naprawdę ty?
Kougami obserwował, jak zza kurtyny długich, ciemnofioletowych włosów wyłaniają się najpierw kształtne, delikatnie rozchylone usta, potem lekko zadarty nosek, a na końcu pełne zdumienia, srebrne tęczówki okolone palisadą długich rzęs. Zmieniła się przez te wszystkie lata. I to bardzo.
- Kougami… Kougami Shinya.- uniosła głowę, a ich spojrzenia się spotkały. W jej oczach odbijały się światła latarni. Nadal były tak samo puste, nieobecne, matowe. Gdyby nie to, pewnie nie wyłapałby jej w tłumie.
- Nie poznałbym Cię, gdyby nie twoje oczy…- uśmiechnął się wilczo. 
- A co jest z nimi niby nie tak?- skrzywiła się dokładnie w ten sam sposób, gdy chodzili razem do szkoły.
- Wszystko z nimi w porządku.- odgarnął z jej policzka kilka kosmyków- Zmieniłaś się, ale nadal masz to samo smutne spojrzenie. To wszystko.
- Ty za to w ogóle się nie zmieniłeś, Shinya-kun.- odepchnęła ze złością jego dłoń, którą nadal bawił się jej włosami.- Jesteś tak samo arogancki i pewny siebie jak dawniej!- okręciła się na pięcie z zamiarem odejścia, ale znów przytrzymał ją za kaptur.
- Daj spokój, Yuu. Tylko żartowałem… Napijmy się czegoś. Powspominamy stare dobre czasy, co ty na to?- włożył ręce w kieszenie i uśmiechnął szczerze. Spojrzała na niego przez ramię, a w jej srebrnych tęczówkach nadal szalały ogniki złości. Zacisnęła usta. Wiatr znów na chwilę ukrył jej twarz za zasłoną fioletowych pasm. 

Komentarze

Popularne posty