I never: Escape.

Odgłos stanowczego pukania sprawił, że pochylony nad dokumentacją Himura drgnął lekko, a potem przeniósł swoje chłodne, fioletowe spojrzenie na drzwi, które otworzyły się bez zaproszenia.  W progu stanęła ubrana w biały fartuch, młoda kobieta, a na jej bladej twarzy widać było zmęczenie. Utkwiła w szatynie drżące z napięcia, srebrne tęczówki i uśmiechnęła się niepewnie, odgarniając  z policzka długi,
ciemnofioletowy kosmyk.
- Taiki-kun…
- Konoe-san?
Lodowaty ton fioletowookiego zmroził serce Yuumei, ale nie dała tego po sobie poznać. Zamknęła drzwi z cichym skrzypnięciem i nabrała powietrza, zbierając w sobie resztki sił, które zawsze ulatywały z niej w obecności Himury. Kiedy się do niego odwróciła, jej twarz znów przybrała kamienny wyraz.
- Jesteś mi winien wyjaśnienia.- założyła ręce na piersi.
- Wyjaśnienia?- Taiki uniósł brwi, nie spuszczając z niej wzroku. Poznał ją na tyle, żeby wiedzieć, jak bardzo ją to w rzeczywistości peszy. W środku była tak samo słaba jak inne głupawe kobiety, które złapał w swoje sidła. 
- Zrozumiałam, że przez swoje posunięcie chciałeś zerwać kontakt, ale… Niektóre rzeczy muszą być chyba powiedziane na głos, żeby się zadziały. Rozwiązywanie wszystkiego w ten sposób było bardzo infantylne. 
Himura odłożył papiery i podniósł się z miejsca. Końcówki długich włosów Yuumei drgnęły, gotowe do ucieczki, ale ich właścicielka stała dalej w miejscu nawet wtedy, gdy szatyn zawisł nad nią z ponurą miną. 
- Wybacz, Konoe-san, ale to Ty powiedziałaś, że więcej się już nie spotkamy. Poczułem, że mnie nie potrzebujesz, nie chcesz, a ja nie mam w zwyczaju się narzucać. 
Konoe milczała przez dłuższą chwilę, mrugając rzęsami z niezrozumieniem.  Starała się za wszelką cenę przypomnieć sobie ich ostatnie spotkanie, ale minęło kilka tygodni, odkąd Taiki przestał odpowiadać na jakiekolwiek wiadomości. Natomiast szatyn patrzył na nią wyczekująco, z krzywym uśmiechem na ustach, chwaląc się w duchu za to posunięcie.
- Nie przypominam sobie, żebym powiedziała coś takiego…
- To dziwne, że nie pamiętasz takich mocnych słów, Yuumei.- przerwał jej w pół zdania, odsunął się i wrócił na miejsce za biurkiem. 
- Nie pamiętam, więc nie będę się zarzekać, że tak nie było.- wyprostowała się sztywno, ale jej głos drżał ze zdenerwowania- Jedno wiem na pewno: jesteśmy do siebie za bardzo podobni. Oboje odebraliśmy tą sytuację podobnie i zachowaliśmy się dokładnie tak samo! Dwie tak podobne osobowości nigdy się nie spotkają!- dorzuciła ze mocą, a on przechylił tylko głowę ze znudzeniem.
- Widzę, że sama sobie wszystko świetnie wyjaśniłaś.
Bolesna pustka rozpełzła się we wnętrzu Yuumei, kiedy dotarły do niej te słowa. Nie miała jednak zamiaru pokazać, że ją to zabolało. Odkręciła się na pięcie i ruszyła do wyjścia, a gdy położyła dłoń na klamce, zerknęła na niego przez ramię.
- Mimo wszystko dziękuję, że ze mną porozmawiałeś, Himura-san.- dodała na zakończenie z ironią. 
- Porozmawiałem z Tobą, bo wiem, że Ty porozmawiałabyś ze mną, gdybym się do Ciebie zwrócił. W końcu pracujemy razem. Żegnaj. 
Yuumei uśmiechnęła się szyderczo i wzruszyła tylko ramionami, a potem wyszła, zostawiając Taikiego w lekkim osłupieniu. 

Komentarze

Popularne posty