Nigdy nie mów nigdy. R. 1

Jesień na dobre wzięła świat w posiadanie. Słońce maluje ostatnie liście na złoto i czerwień, a deszcz pachnie kasztanami i jarzębiną. W związku z tym, że to moja ulubiona pora roku, pełna nostalgii i melancholii, chcę Wam- i sobie- osłodzić wydłużające się z każdym dniem wieczory. Dziękuję Chou, że nigdy nie wątpiła w to, że kiedyś jeszcze coś napiszę. Przesyłam moc uśmiechów w te deszczowe dni. 

                                                                                                                                  Yuumei :)

****

To lato było dla mieszkańców Tokio nadzwyczaj surowe. Strugi deszczu lały się nieprzerwanie z nieba od dobrych kilku dni, zalewając ulice po brzegi. Przechodnie lawirowali po chodnikach z parasolami w rękach, których kolory trudno było ocenić przez ścianę wody, która bezlitośnie sunęła ku ziemi.
Akira westchnął i znudzony podparł głowę na dłoni, obserwując drobne krople spływające po szybie.
Deszcz bębnił metalicznie o dach samochodu, w którym tkwili z Taikim bez ruchu od dobrych kilkudziesięciu minut.
- Spóźnimy się.- Aider ziewnął przeciągle i zaczął grzebać przy radiu, ale żadna melodia płynąca z głośników nie przypadła mu do gustu, więc wyłączył odbiornik.
- Na to wygląda…- Siedzący za kierownicą Himura poprawił okulary i zerknął za zegarek deski rozdzielczej.
- Mam nadzieję, że na bankiet przyjdzie mnóstwo ładnych koleżanek.- Brunet uśmiechnął się błogo na myśl o wieczorze spędzonym w towarzystwie płci pięknej. Osładzała mu perspektywę kilkugodzinnej konferencji, która czekała ich przed wieczornymi przyjemnościami.
- Ty chyba nigdy nie dorośniesz, Akira-kun…- szatyn zerknął na niego z ukosa- Masz już 25 lat. Nie sądzisz, że czas skończyć z tymi gierkami?
- Zaczynasz gadać zupełnie jak moja siostra!- Zielonooki przeciągnął się, zakładając ręce za głowę- Muszę z nią pogadać. Ma na ciebie zły wpływ. Zabiera ci całą radość życia!
- Flirtowanie z każdą dziewczyną, która się napatoczy, nie jest mi potrzebne do szczęścia.
- Wypraszam sobie! Jestem koneserem kobiecego piękna! Nie zajmuję się każdą dziewczyną, która się napatoczy! Nooo… chyba, że jest nieziemskiej urody.- Akira uśmiechnął się łobuzersko, wyciągając telefon z kieszeni spodni.

Taiki nie odpowiedział. Nie miał ochoty wdawać się w dyskusje na podobne tematy. Zamiast tego, popatrzył na wyświetlacz wibrującego telefonu, włożył słuchawkę w ucho i odebrał połączenie:
- Tak, Okame?
- …
- Tak, Akira jest już ze mną. Utknęliśmy w korku w drodze na konferencję.- Taiki spojrzał znacząco na bruneta, który wyprostował się odruchowo, słysząc swoje imię.
- Rozumiem. Widzimy się na bankiecie.- Rozłączył się. Auto przed nimi w końcu ruszyło z miejsca, więc przycisnął pedał gazu, by nadrobić straty.
- Co znowu zrobiłem?- Aider wyłączył komórkę i zaczął się nią bawić, przekładając w rękach.
- Bóg to jeden wie. Pomysłów ci nie brakuje.- Zaśmiał się szatyn. Wątpił, by temperament jego młodego przyjaciela kiedyś zmalał.

***
Gdy dotarli na miejsce, skąpana w półmroku sala konferencyjna pogrążona była w zupełnej ciszy. Przecisnęli się przez słuchających w skupieniu kolegów- lekarzy i zajęli swoje miejsca. Minęła chwila zanim szum silnika ucichł na dobre w głowie Taikiego i mógł spokojnie się rozejrzeć. Na niewielkim podium młoda kobieta, ubrana w ciemny garnitur, przedstawiała właśnie wyniki badań nad immunologicznymi zmianami u pacjentów po przeszczepach serca. Jej srebrne tęczówki, częściowo ukryte za pasmami krótkich do ramion, ciemnofioletowych włosów, lśniły w niebieskim świetle rzutnika. Co chwilę odgarniała z oczu niesforne kosmyki i gest ten wydał się Taikiemu dziwnie znajomy. Gestykulowała nieznacznie, podkreślając w ten sposób najważniejsze elementy, kiedy czystym, pewnym siebie głosem, opowiadała makrofagach, komórkach tucznych i APC. Im dłużej szatyn ją obserwował, tym jej sylwetka zdawała mu się bardziej bliska. 
- Przepraszam, czy mogę zerknąć na plan?- Zwrócił się do tęgiego jegomościa, siedzącego z przodu, który ściskał w ręku białą kartkę. Mężczyzna podał mu ją bez słowa, a on przebiegł wzrokiem po harmonogramie. Uśmiechnął się i pokiwał z aprobatą głową, gdy jego fioletowe spojrzenie zatrzymało się na nazwisku „Konoe”, stojącym przy długim tytule przedstawianej pracy naukowej. Oddał listę i przeniósł wzrok na przyjaciółkę z dzieciństwa, która z nieznacznym uśmiechem na ustach podziękowała za wystąpienie, zeszła z podestu i usiadła w pierwszym rzędzie, obok wysokiego, przystojnego blondyna. 
- Myślisz, że jest wolna?- Himura usłyszał nad swoim uchem szept Akiry. Zielone oczy bruneta wpatrzone w Yuumei błysnęły przebiegle.- Mam nadzieję, że pojawi się wieczorem.
- Nie sądzę, żeby twój urok zadziałał na taki typ kobiety.
- Nie doceniasz mnie, szwagier. Z taką istotą, mógłbym mieć troje dzieci, dom z ogródkiem i psa.

Taiki zakaszlał, tłumiąc śmiech. Znał Akirę nie od dziś i jakoś nie potrafił go sobie wyobrazić w roli ojca i męża, a już na pewno nie u boku Yuumei, którą pamiętał. Szatyn ponownie spojrzał na fioletowowłosą. Pomimo tego, że wyglądała inaczej niż w liceum- skróciła włosy, a jej sylwetka wydawała się bardziej wysportowana, w jej oczach wciąż tlił się ten sam spokój i determinacja.
***

Yuumei weszła do windy i nacisnęła przycisk w dół, a drzwi zasunęły się z cichym szumem. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze, wygładziła fałdę czarnej, koktajlowej sukienki i odgarnęła z oczu ciemny kosmyk włosów. Nie znosiła sukienek równie mocno jak konferencji i bankietów. Tę część swojej pracy traktowała jako przykry obowiązek. Wprawdzie starała się być miła, czasem nawet się uśmiechała, ale w rzeczywistości miała w głębokim poważaniu, co inni lekarze sądzą o niej i jej pracy. Gdyby nie Iri i jego ciągłe gadanie, jak ważna dla pozyskiwania środków na badania, jest jej obecność na tego typu imprezach, pewnie nie pojawiałaby się na żadnej. Poparcie społeczeństwa było jej zupełnie niepotrzebne.

Kabina wyhamowała, a krótki sygnał oznajmił dotarcie na parter. Odgłosy rozmówi stłumionych śmiechów poprowadziły ją przez wysoki hol do dużej sali, gdzie zebrali się wszyscy słuchacze dzisiejszych wykładów. Przystanęła w progu i zaczęła przebiegać wzrokiem po bawiącym się tłumie, poszukując Iri’ ego. Miała nadzieję, że mając go przy sobie, nie będzie musiała odpowiadać na szereg głupich i nieistotnych pytań, bo zrobi to za nią.
- Konoe Yuumei…- Usłyszała za sobą głęboki, męski głos. Zdumiało ją, że przybyły mężczyzna zwrócił się do niej po imieniu, mimo to odwróciła się niespiesznie w jego stronę i obrzuciła chłodnych spojrzeniem. Nie zrobiło to jednak żadnego wrażenia na stojącym przed nią, wysokim, przystojnym szatynie, który w odpowiedzi uśmiechnął się przyjaźnie. 
- Tak? W czym mogę pomóc?- Nieco zbita z tropu, spojrzała badawczo w jego fioletowe tęczówki.
- Chyba mnie nie poznajesz, Yuumei…
Konoe zmrużyła oczy, próbując sobie przypomnieć, skąd zna ton tego głosu. Zlustrowała przybysza od stóp aż po czubek głowy, aż w końcu jej twarz się rozpromieniła.
- Taiki-kun!- Pod wpływem impulsu zrobiła krok w jego stronę, a potem cofnęła się w popłochu.
- Kopa lat! Nie spodziewałem się ciebie tutaj.- Himura objął srebrnooką i uścisnął krótko, a jej przyjemne ciepło przywołało wspomnienia. 
- Cieszę się, że cię widzę. Naprawdę, bardzo się cieszę.- Uśmiechnęła się szeroko, a jej srebrne tęczówki błyszczały radośnie. 
- Wróciłaś do Tokio na stałe? Jak długo jesteś w Japonii?
- Przyleciałam pół roku temu w związku z projektem naukowym.- Odgarnęła z oczu zbłąkany kosmyk.- Potem zaproponowano mi pracę w szpitalu, więc na razie zostaję.
- A więc jednak… pracujesz naukowo.- Taiki podał jej jeden z kieliszków, które przechwycił od kelnera. 
- To było nasze marzenie z dzieciństwa, pamiętasz? Poznać to, co nieznane…- Uśmiechnęła się na to wspomnienie.- Nigdy o tym nie zapomniałam. Wiedziałam, ze nie przebiję twojego geniuszu, ale robiłam tyle, ile mogłam. A ty, co porabiasz? Jak sądzę, też skończyłeś medycynę…
- Zgadza się. Specjalizuję się z kardiochirurgii. Niestety, nie…
- Taiki-kun, mam nadzieję, ze przestawisz mnie swojej znajomej.- Himura poczuł, jak drobna dłoń oplata jego ramię, a obok Yuumei zmaterializował się Akira. Bursztynowłosa kobieta spojrzała uważnie na Yuumei, mrużąc swoje szmaragdowe oczy i uśmiechnęła się do niej.
- Oczywiście…- Taiki zmieszał się, jakby przyłapany na gorącym uczynku.- To jest…
- Thea Aider. Narzeczona Taikiego.- Thea wyciągnęła dłoń w kierunku fioletowowłosej, która uściskała ją krótko.
- Yuumei Konoe. – Uśmiechnęła się lekko.
- Akira Aider. Miło mi panią poznać. Fascynujący wykład!- Przystojny pan doktor zaczął roztaczać wokół swój urok, ale Yuu zdawał się kompletnie na niego oporna. Spojrzała tylko z ukosa na bruneta i uniosła kieliszek do ust.
- Yuumei to przyjaciółka z dzieciństwa. Minęło dziesięć lat, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni.- Wyjaśnił rzeczowym tonem Himura, a Konoe drgnęła, widząc Iri’ego, który przywoływał ją krótkim gestem.
- Przepraszam, zdaje się, że praca wzywa. – Zmusiła się do uśmiechu.- Miło było was poznać. A ciebie spotkać po latach, Taiki. 
Po raz ostatni spojrzała w fioletowe tęczówki Himury, obróciła się i odeszła.
- Mogłeś mnie uprzedzić, że znasz pannę Konoe! Zaoszczędziłbyś mi czasu, który poświęciłem, żeby czegoś się o niej dowiedzieć!- Rzucił z przekąsem Akira.
- A co z Ami? Myślałam, że się spotykacie…- Thea posłała bratu pełne wyrzutu spojrzenie.
- Spotykaliśmy się. Do dzisiaj.- Wyszczerzył się brunet.
- Akiraaa, czy ty kiedyś dorośniesz?!
Wymiana zdań między rodzeństwem nabierała rozpędu, ale Taiki zdawał się obecny tylko w połowie. Patrząc na rozmawiającą w oddali dawną przyjaciółkę, jego myśli powędrowały do czasów, kiedy życie wydawało się dużo prostsze.

Komentarze

  1. Ależ mi się chce skakać z radości, bo widzę tu rozdział! ;D Yeeeees!!! :D
    Świetne to było! Jak czytałam fragmenty z Akirą, to nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. No tak oddałaś jego charakter, prawdziwy on! Właściwie jeszcze bardziej uświadomiłaś mi, że naprawdę lubię tę postać i nie będę umiała zrezygnować z pisania o niej:D
    Ach, jak to on próbuje zarzucić sieci na Yuu;D Hahaha:D Z takim podejściem, to mu tego nie wróżę ;)
    Końcówka mega: "- A co z Ami? Myślałam, że się spotykacie…- Thea posłała bratu pełne wyrzutu spojrzenie.
    - Spotykaliśmy się. Do dzisiaj.- Wyszczerzył się brunet."
    Wisienka na torcie :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Akirę, dlatego nie mogło go tutaj zabraknąć. :)) On jest mój, mój, mój i tylko mój. Nikomu nie oddam! :D Mam nadzieję, że pojawi się w jeszcze wielu Twoich opowiadaniach. :)

      Usuń
    2. Dobrze, Twój :D
      Właściwie ja przymierzam się do jednorazówki, która ma nawiązywać do PV i tam nie zabrakłoby tej pary ;) Tylko pewnie jakoś w listopadzie bym ją napisała :)

      Usuń
    3. Ooo... Co za genialna wiadomość! :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty